Pierwszy raz przegraliśmy z Rosjanami. Smucić musi nie tyle sama porażka ale fakt, że wyraźnie ulegliśmy reprezentacji w połowie złożonej z zawodników jeżdżących w pierwszej i drugiej polskiej lidze.
Polska to główna siła światowego żużla. Taką opinię wygłosił ostatnio na łamach serwisu polskizuzel.pl przewodniczący Głównej Komisji Sportu Żużlowego Piotr Szymański i pod wieloma względami to prawda. Mecz z Rosjanami w Bydgoszczy pokazał jednak, że nie jest to sytuacja dana raz na zawsze zwłaszcza pod względem sportowym i że o ten status trzeba po prostu dbać.
W Bydgoszczy na reprezentacyjnym poziomie pojechał tylko Bartek Zmarzlik ale to okazało się stanowczo za mało, aby wygrać mecz. Jak powiedział kończący swoją przygodę trenerską z reprezentacją narodową Marek Cieślak fakt, że nasi zawodnicy przegrywali z zawodnikami rosyjskimi startującymi w pierwszej i drugiej polskiej lidze musi budzić niepokój. Z tym też trudno polemizować ale pragnę zauważyć, że polska reprezentacja narodowa nie startowała w najsilniejszym obecnie zestawieniu. Stało się tak po decyzji trenera właśnie, który nie powołał do kadry na sezon 2020 takich zawodników jak Maciej Janowski czy Piotr Pawlicki. Myślę, że ich obecność mogłaby przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę i nie jest w tej opinii nic odkrywczego, bo obaj prezentują obecnie formę jak najbardziej reprezentacyjną. W Bydgoszczy zabrakło po naszej stronie wojowników takich jak oni właśnie.
Dlaczego ich nie było kibice wiedzą doskonale. To pokłosie delikatnie ujmując nieporozumień na linii zawodnicy - trener w ubiegłym sezonie, których początkiem był "bunt” podczas zeszłorocznego finału Złotego Kasku. Sytuację szczegółowo opisywaliśmy także w naszym serwisie. Skończyło się absencją podczas meczu reprezentacji w Rybniku ocenioną przez działaczy mimo przedstawionych zwolnień lekarskich jako nieuzasadnioną.
Z perspektywy czasu można stwierdzić, że wywołano burzę w szklance wody. Podczas Złotego Kasku doszło do sytuacji jakich wiele w każdym sezonie. Tor był niebezpieczny co wskazali zawodnicy i co później opisywały media. Niestety nie wiedzieć dlaczego tym razem działacze zbagatelizowali te opinie nakazując mimo wszystko jazdę. Zawody są odwoływane z o wiele błahszych powodów. Tak też powinno być podczas Złotego Kasku. Korona z głowy nikomu by nie spadła zwłaszcza, że jak często słyszymy z ust działaczy bezpieczeństwo zawodników jest dla nich najważniejsze. Wtedy nie było?
Rolą trenera i żużlowych władz jest także stworzenie takiej atmosfery w kadrze, aby zawodnicy czuli się w niej podmiotowo. To oni są sportowymi bohaterami, to ich chcemy oglądać. Po decyzji o niepowoływaniu do kadry niektórych z nich wielu „znawców” twierdziło, że reprezentacja narodowa jest tak silna, że poradzi sobie bez „buntowników”. Jak widać nie poradziła sobie.
Mecz w kiepskim stylu przegraliśmy. Po latach nikt nie będzie pamiętał, że pojechaliśmy w nie najsilniejszym składzie i dlaczego tak się stało. Porażka ta nie zamaże też wielu udanych lat Marka Cieślaka na stanowisku trenera reprezentacji ale tak jak w porzekadle o łyżce dziegciu tak i ona psuje smak reprezentacyjnego miodu.
Zupełnie niepotrzebnie.