W internecie pojawia się wiele gratulacji i zachwytów dla Bartosza Zmarzlika i to całkiem zrozumiałe. Niestety, żeby nie było tak kolorowo pojawiają się wpisy dziwne, żeby nie napisać obrażające żużel oraz żużlowców.
4 stycznia był gorącym dniem dla wszystkich fanatyków speedwaya. Zjednoczenie jakie towarzyszyło w tym dniu wszystkim było bardzo widoczne. Każdy klub, część zawodników oraz osoby funkcyjne udostępniały posty w mediach społecznościowych zachęcające do głosowania na Bartka. Nikt w tym środowisku nie patrzył na podziały, bo interes był wspólny dla wszystkich – większa promocja dla żużla. Jak widać przyniosło to efekt i cel został osiągnięty.
Żużel to z pewnością bardziej niszowa dyscyplina aniżeli piłka nożna. Piłkarze grający w najlepszych światowych klubach zarabiają krocie, a będący w dobrej formie jak Robert Lewandowski nie muszą zabiegać o reklamę. Bo reklama sama do nich przychodzi. Cieszę się, że Robert był na podium w plebiscycie, ale to Zmarzlikowi należał się najwyższy stopień podium. Moim zdaniem większym przegranym od Roberta mógł czuć się Paweł Fajdek. Czterokrotny złoty medalista w rzucie młotem zastanawia się pewnie co jeszcze musiałby zrobić aby wygrać plebiscyt. Mój przyjaciel powiedział, że ciężko jest zważyć osiągnięcia sportowe i to jest chyba najistotniejsza kwestia wyboru kibiców.
Śledząc internet napotkałem się na stwierdzenie, że wygrana Bartosza nie powinna mieć miejsca, a żużel został porównany do wyścigów na jednogarbnym wielbłądzie. Serio aż tak nisko oceniany jest sport, w którym zawodnicy osiągają wielkie sukcesy i inwestują swoje pieniądze w to, aby ten sukces przyszedł?
85. Plebiscyt Przeglądu Sportowego miał wyłonić NAJLEPSZEGO, a nie NAPOPULARNIEJSZEGO zawodnika w kraju. Specjalnie napisałem to dużymi literami, ponieważ wydaje się, że nie wszyscy tę różnicę zauważyli.
Ja, mój sąsiad czy przeciętny Kowalski znamy i doceniamy to co robi Robert Lewandowski. Jest najskuteczniejszym zawodnikiem Bundesligi i jednym z najlepszych strzelców Ligi Mistrzów. To ogromne osiągnięcie i sam Bartosz będąc na scenie był dumny z tego, że w takim momencie może znajdować się obok naszego piłkarza, którego sam obserwuje.
Dlaczego Zmarzlik, a nie Lewandowski? Zmarzlik miał bardzo duże poparcie, a nagroda dla najlepszego polskiego sportowca należała mu się jak psu zupa. Ciężko na to pracuje a zdobycie tytułu Mistrza Świata było zwieńczeniem jego dotychczasowej pracy. Zrobił to jako trzeci Polak co pokazuje jaki to ciężki cel do osiągnięcia.
Jeśli chodziłoby o tytuł najpopularniejszego sportowca to bez wątpienia Robert byłby w tym momencie najlepszy i tutaj chyba nikt nie ma wątpliwości. Niestety tym razem piłka nożna musiała ustąpić miejsca żużlowi co cieszy, bo ta dyscyplina została zauważona w takim plebiscycie i wygrała.
Jako dziennikarz, ale też wielki kibic czarnego sportu od dziecka cieszę się, że stało się tak a nie inaczej. Sam wysyłałem smsy i wierzyłem do końca, że my kibice czarnego sportu i Bartek wygramy. To pokazuje jaką siłę mają kibice tej dyscypliny. Wszak może jest nas mniej niż piłkarskich (a raczej na pewno) ale momentach, kiedy, któryś z „naszych” potrzebuje wsparcia, jednoczymy się w tym i działamy.
Na światowej mapie żużla jesteśmy potęgą. Mamy najlepszą ligę na świecie i najlepszych zawodników. To przez biało-czerwoną dominację zmieniono walkę o Drużynowy Puchar Świata na Speedway of Nations. Polacy całkowicie zdominowali DPŚ, a zawodników w dobrej formie mieliśmy zawsze tylu, że sami między sobą moglibyśmy rozgrywać te zawody wystawiając kilka reprezentacji.
Chciałbym wierzyć w to, że żużel dorówna potęgą piłce nożnej, ale chyba wszyscy jesteśmy realistami i wiemy, iż to tylko marzenia.
Wystarczy spojrzeć na początki drogi do kariery jakie zrobił Bartosz Zmarzlik a jakie Robert Lewandowski.
Piłka nożna jest ogólnie dostępna, wystarczy coś okrągłego do kopania i można grać w nią wszędzie. Można zwołać kilku kolegów i już możemy rozgrywać mecz. Orliki oraz turnieje dla dzieci organizowane na nich znacznie przybliżają tę dyscyplinę młodym, którzy mogą piąć się na szczyty trenując i poświęcając swój czas małym nakładem finansowym. To całkiem odwrotnie niż w żużlu.
Niestety w tej dyscyplinie nie wystarczy pójść na stadion i poprosić o motor, żeby sobie zrobić parę kółek. Na to potrzeba przygotowania i trzeba zacząć od akademii innej drogi nie ma. Sama akademia nie gwarantuje tego, że zawodnik zostanie gwiazdą. Musi mieć talent, który powinien być wychwycony i nie każdy ma tyle szczęścia. Druga strona medalu to finanse. Jeśli rodzice adepta są mniej zamożni to i jego kariera wisi na włosku, mimo że ma chęci i predyspozycje. Diamenty do oszlifowania wyłapują kluby i wtedy można liczyć na ich wsparcie. Jeśli jednak ktoś jest z niższej półki i wymaga więcej pracy musi liczyć na siebie, a w szczególności na rodziców.
Bartosz Zmarzlik w tym sezonie pokazał, jak powinna wyglądać wzorowa kariera za co bez wątpienia należała mu się nagroda 85. Plebiscytu Przeglądu Sportowego na Najlepszego Sportowca Polski 2019 roku.